Recenzja filmu

Sierota. Narodziny zła (2022)
William Brent Bell
Isabelle Fuhrman
Julia Stiles

Gra w zabijaka

"Narodziny zła" sprawiają wrażenie, jakby ktoś postanowił nakręcić prequel "Sieroty" w konwencji bardzo złego filmu. Mam jednak poczucie, że widz czerpie z tej zabawy w kino klasy C znacznie
Gra w zabijaka
"Sierota: narodziny zła" Williama Brenta Bella to prequel "Sieroty" z 2009 roku w reżyserii Jaume Colleta-Serry. W dreszczowcu sprzed 13 lat amerykańskie małżeństwo odkrywa, że adoptowana przez nich pochodząca z Rosji dziewięcioletnia Esther  nie jest tym, za kogo się podaje. Film, który wchodzi właśnie na ekrany polskich kin, pokazuje jak tytułowa bohaterka trafiła do Stanów Zjednoczonych i jakie były jej pierwsze zbrodnie popełnione w nowej ojczyźnie.



"Sierota" z 2009 roku mimo kilku dziur w scenariuszu oraz słabo umotywowanych zwrotów akcji i przemian bohaterów była przyzwoitym filmem w swojej konwencji. Twórcom do ostatniej chwili udało się utrzymać w tajemnicy prawdziwą tożsamość Esther, dzięki czemu widz dostał pod koniec bardzo ciekawą narracyjną przewrotkę. W "Narodzinach zła" od początku wiemy, kim jest Esther. Mimo to twórcom udaje się zaskoczyć widzów niespodziewanym zwrotem akcji, który zmienia nasze wyobrażenie o świecie przedstawionym i bohaterach.

W przeciwieństwie do oryginału sprzed 13 lat prequel nie traktuje siebie do końca serio. Twórcy zachowują się, jakby machnęli ręką na wszelkie nielogiczności i postanowili wycisnąć z  historii Esther cały jej makabryczno-komiczny potencjał. W filmie z 2009 roku tytułowa bohaterka była na swój sposób postacią tragiczną. W prequelu jest zaś jednowymiarowa, komiksowo zła. Przypomina raczej laleczkę Chucky niż prawdziwą osobę. Co ciekawe, w "Narodzinach zła" pojawiają się wątki społeczne: temat nierówności, elit stawiających się ponad prawem, strukturalnej przemocy wpisanej w społeczne hierarchii. Wszystkie one są jednak podane w na tyle świadomie karykaturalnej formie, że nie sposób traktować ich poważnie.



"Narodziny zła" sprawiają wrażenie, jakby ktoś postanowił nakręcić prequel "Sieroty" w konwencji bardzo złego filmu. Mam jednak poczucie, że widz czerpie z tej zabawy w kino klasy C znacznie mniej frajdy niż twórcy. W rozgrywającym się w estońskim instytucie dla obłąkanych prologu reżyser postanowił podkręcić do maksimum groteskowy obraz Europy Wschodniej znany z serii "Hostel". Niestety, zaproponowana konwencja zaczyna dość szybko męczyć. Zainteresowanie filmem ożywia świetna narracyjna przewrotka, ale później scenariusz po prostu się sypie. To, jak dalej rozwija się akcja, nie broni się już nawet jako zabawa w świadomie zły film.  

Wyraźnie też widać, że z uniesieniem konwencji nie do końca radzi sobie ekipa aktorska. Bezbłędnie w ton trafia Julia Stiles w roli  nowej matki Esther. Pomaga jej w tym z pewnością fakt, iż jej postać jest najlepiej napisana ze wszystkich pojawiających się w filmie. Niestety,  pozostali bohaterowie drugoplanowi wypadają słabo, a grający ich aktorzy zachowują się tak, jakby nie wiedzieli, co właściwie grają.

Esther tak jak w pierwszym filmie odtwarza Isabelle Fuhrman. Aktorka ma dziś 25 lat.  Twórcy prequela zastosowali cały szereg trików, aby wiarygodnie pokazać ją na ekranie jako dorosłą kobietę wyglądającą jak dziewięciolatka: od zdjęć ze specjalnej perspektywy zmniejszających optycznie wzrost aktorki po charakteryzację mającą nadać jej twarzy maksymalnie dziecinny wygląd. Fuhrman ma bez wątpienia wielki potencjał. Udowodniła to już w pierwszym filmie, gdzie doskonale potrafiła pokazać agresję, resentyment i namiętności dorosłej kobiety uwięzionej w ciele dziecka. W "Narodzinach zła" twórcom brakuje jednak  trochę pomysłu na tę rolę.

Podsumowując: doceniam narracyjną przewrotkę i kilka świetnych momentów, ale pozostaję trochę obok tego filmu. Rozumiem, że są widzowie, którzy będą doskonale się na nim bawić i odnajdą się w konwencji. Mnie, choć na ogół lubię takie kino, się to po prostu nie udało.       
1 10
Moja ocena:
5
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones